Prawdziwy ambasador. Wie o Maratonie w Koszycach więcej niż wielu Słowaków

Maraton Koszycki zna lepiej od wielu mieszkańców Słowacji. Gdybyśmy utworzyli listę najczęstszych lub najbardziej lojalnych gości Maratonu w Koszycach, nie byłoby innego kandydata do zajęcia miejsca na szczycie niż Henryk Paskal. Odwiedził ten słowacki bieg równo 30 lat temu, ale to nie był pierwszy raz, kiedy wybrał się z Piły do Koszyc. Henryk, długoletni sportowy menadżer, organizator i biegowy wzór ma za sobą również obfitującą w sukcesy karierę lekkoatlety. Jednym z kamieni milowych w jego sportowej przygodzie był występ w Międzynarodowym Maratonie Pokoju w 1980 roku, podczas którego rywalizował na bardzo wysokim poziomie, ustanawiając rekord życiowy – 2:18:15. Po zdjęciu butów biegowych, zaczął z entuzjazmem kolejny etap w życiu, podtrzymując swój trwający od dekad związek ze sportem. Utworzył i wciąż organizuje półmaraton w rodzinnej Pile, od wielu lat pełni też funkcję prezesa Polskiego Stowarzyszenia Biegów. Jego nazwisko wciąż można znaleźć wśród członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Maratonów i Biegów Ulicznych (AIMS). Poza tym wciąż jest jeszcze jedna aktywność, która w końcu sprowadziła go do Koszyc w 1992 roku po raz drugi. Henryk Paskal przygotowuje maratońskie starty na całym świecie dla biegaczy, którym pomaga. W tamtym roku Wiesław Pałczyński wyszedł na chwilę ze swojego auta przed hotelem Centrum, tylko po to wyjechać stamtąd po kilkudziesięciu godzinach. Będąc w Koszycach pobiegł na najwyższym poziomie, wygrywając Maraton Pokoju jako pierwszy Polak. Ale Paskal przygotowywał też innych zawodników. Kilku biegaczy, rozważnie wspieranych przez pilanina, osiągnęło podium w Koszycach. Rok później ponownie Pałczyński, później Krzyścin, Dobrzyński, Uryga, Lewandowska, Kulesz, Burkowska, Damantsewicz to nazwiska samych tylko zwycięzców. Jak więc łatwo dostrzec, sukcesy Henryka Paskala i jego żony Heleny, którzy tworzą nierozerwalną parę nawet w Koszycach, są niezliczone. Ale nie szukajmy związków naszego bohatera z Koszycami jedynie przez pryzmat zwycięstw. Przez lata Henryk stał się bezcennym ambasadorem i promotorem Maratonu w Koszycach na polskiej ziemi. Dzięki jego sugestiom i rekomendacjom Koszyce stały się regularnym kierunkiem dla setek biegaczy z każdego krańca sąsiadującej ze Słowacją Polski. Dlatego bez żadnych wątpliwości organizatorzy najstarszego maratonu w Europie mają mają mu za co dziękować.   

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Languages »